czwartek, 4 października 2007

To już nie żarty - "zabierzmy im brzytwę"

Miałem szczery zamiar ignorować Zbigniewa Z. i nie wypowiadać się na jego temat, ale jak słyszę bezczelne wypowiedzi tego faceta, nerwy mi puszczają.
Gdyby był osobą prywatną, pół biedy. Słysząc głupoty jakie wygaduje "w telewizorze" (a ma wyjątkowe parcie na szkło), można by wzruszyć ramionami i przełączyć na inną stację. W końcu nie on jeden na wizji "mija się z prawdą" i cynicznie próbuje przerzucić swoje winy na innych.
Problem jednak w tym, że on nie jest jakimś panem Zbyszkiem, ale urzędnikiem państwowym, ministrem i to nie jakiegoś resortu od liczenia śledzi w Bałtyku, tylko jednego z najważniejszych ministerstw - Ministerstwa Sprawiedliwości, a jednocześnie Prokuratorem Generalnym.
Ten człowiek - pełniąc jedną z ważniejszych funkcji w rządzie - ma czelność robić wodę z mózgu telewidzom (co natychmiast powielają wszystkie publikatory) twierdząc na antenie telewizji oligarchy Rydzyka ziejącego miłością chrześcijańską, że winni śmierci Barbary Blidy są członkowie partii do której należała.

Otóż nie, panie przemądrzały. Każdy obywatel - niezależnie od pańskich podejrzeń, czy oskarżeń i niezależnie od przynależności partyjnej - w momencie, kiedy do jego domu wchodzą - z nakazem rewizji i zatrzymania - funkcjonariusze "aparatu represji" reprezentujący państwo, ma prawo oczekiwać zapewnienia bezpieczeństwa, a obowiązkiem państwa jest zapewnić mu takie bezpieczeństwo. I nie ma tu żadnego tłumaczenia, a zwalanie winy na innych jest po prostu cyniczne.
Jeśli obywatel ginie w obecności funkcjonariuszy państwowych, winne jego śmierci jest państwo.
Barbara Blida - niezależnie od tego, czy była winna stawianych jej zarzutów, czy też nie - nie miała prawa zginąć w obecności funkcjonariuszy państwowych, będąc w tym momencie pod ich "opieką".

Swoją cyniczną opinię (jeśli rzeczywiście pan w nią wierzy) może pan wygłaszać prywatnie, w gronie swoich kumpli, a nie jako przedstawiciel rządu reprezentujący państwo, do milionów obywateli.

---<>---

W dzień po występie Zbigniewa Z. w jedynej słusznej telewizji, jego szef - w trakcie swojego tournee wyborczego po kraju, na wiecu poparcia dla przewodniej partii zorganizowanym w Łapach, po raz n-ty zaatakował społeczeństwo.

Nawiązując do SMS-owego żartu sugerującego odbieranie babciom dowodów, by nie mogły głosować, "złotousty" raczył oświadczyć:

"Krąży dowcip, żeby babci porwać beret przed wyborami. (...) - Ci, którzy tak mówią, podnoszą rękę na cały naród polski."
Widać nie nauczył się całej kwestii. Podpowiadam więc: Tę podniesioną rękę - obetniemy.

Otóż Panie (jeszcze niestety) Premierze. Jestem starszym od Pana człowiekiem, jestem dziadkiem, jestem wreszcie Polakiem - obywatelem - członkiem narodu (czy to się Panu podoba, czy nie), który Pan ciągle obraża i oświadczam Panu, że żart ów - w przeciwieństwie do wielu pańskich wypowiedzi, które nie są żartami - w najmniejszym stopniu nie obraził mnie i nie traktuję go jako atak na mnie i na naród. Jestem przekonany, że tak myśli większość społeczeństwa.
Dla Pana, każdy kto nie bije przed Panem pokłonów i dla kogo zwoje mózgowe nie są jedynie wypełniaczem podstawki pod czapkę, beret, czy kapelusz, jest "hołotą", ZOMO, członkiem "układu" i nie zasługuje na miano Polaka.
Kto Panu dał prawo do dzielenia społeczeństwa na "naród" (czytaj - Bender, Sobecka, Rydzyk, Kryże, Jasiński, Dorn, Wassermann...) i hołotę? Kto Panu dał do tego prawo?
Nie sądzę, żeby nawet ta część wyborców, która poparła pańskie ugrupowanie w wyborach, upoważniła Pana do ubliżania i dzielenia ich wg własnych, partykularnych interesów.
Mam nadzieję, że to już ostatnie dni uzurpowania sobie przez Pana takiego prawa.

W temacie "schowaj babci dowód" dzielnie wsparł swojego wodza Ludwik D. - "likwidator", jak sam się nazwał i właściciel suki Saby (podobno zżarła państwowe meble, za których zniszczenie jej pan nie zapłacił).
W Sygnałach Dnia w Programie Pierwszym Polskiego Radia oznajmił, że taka "ekspansja luzackiego chamstwa w stylu młodzieżowym" jest czymś niepokojącym, zwłaszcza jeżeli staje się tematem debaty publicznej.
Dodał, że nie dotyczy to tylko młodzieży, gdyż tego typu styl przejmują wszystkie grupy wiekowe. Ludwik Dorn uważa, że za tym żartem stoi pogarda dla ludzi starszych. Wyraził przy tym zaniepokojenie, że inni politycy nie potępili tego "żartu".

Panie D. Wyrazem chamstwa - jak pan to raczył nazwać - i pogardy nie tylko dla osób starszych, są pańskie wypowiedzi w stylu "ścierwojady", "bure suki", "wykształciuchy", a nie żart internautów.
Wypowiedzi "spieprzaj dziadu", czy "ta małpa w czerwonym" są zapewne wg Pana zwrotami eleganckimi, w dobrym tonie, pieszczotliwymi, są wyrazem szacunku.
Jakoś dziwnie nie zauważył Pan potępienia innych polityków dla tego typu wypowiedzi, które żartami nie były, a oburza Pana, że nie potępili żartu internautów.


Czy oni naprawdę uważają społeczeństwo za skretyniałych, odmóżdżonych poddanych, "ciemny lud", który "kupi" każde ich kłamstwo i w podzięce za każdą obelgę, za każdą bezczelność będzie bił pokłony i wznosił okrzyki "ave cezar"?

Jeśli chcemy czuć się pełnoprawnymi obywatelami we własnym kraju decydującymi o własnym życiu, jeśli chcemy być jednym narodem niezależnie od wiary, własnych przekonań, przynależności do różnych grup społecznych, czy sympatii politycznych, pójdźmy 21 października do wyborów - "zabierzmy im brzytwę".

Brak komentarzy: